Frisbee – dlaczego ja o tym dopiero teraz piszę?
TO zagadka. Jakieś 2-3 lata temu, podczas jednej z imprez plenerowych, ktoś z kilkudziesięciu osób wyjął frisbee – tak, to taki latający talerz, którzy się rzuca i łapie. I co w tym byłoby fajnego, fascynującego i kręcącego?
Oh, jeśli nigdy tego nie robiłeś – prawdopodobnie mógłbyś stwierdzić, że faktycznie niewiele.
Ja też tak myślałem zanim nie zacząłem grać. Samo rzucanie wprawdzie mogłoby się znudzić dość szybko, ale od czego jest kreatywność i wszechogarniające poczucie humoru.
Już po kilkunastu minutach, gdy umiałem rzucać w miarę prosto i celnie, i łapać – prawie za każdym razem – zacząłem eksperymentować. Łapać pod nogą, za głową, za plecami, podskakiwać, robić fikołki i inne śmieszne figury. Miałem przy tym ogromnie dużo zabawy, brechtów, jednocześnie dużo ruchu na świeżym powietrzu…
Tak się skończył pierwszy dzień z frisbee, następnego dnia pojechałem do sklepu sportowego i kupiłem swój pierwszy dysk. Jedyny jaki w tym sklepie był, to „disco” – lekki, bardzo giętki i totalnie nieprofesjonalny, hehe. Mógłbyś się teraz zaśmiać – nieprofesjonalny – a jak coś takiego może być profesjonalne? Oj uwierz mi, MOŻE!, ale o tym za chwilę.
Kupiłem swój pierwszy dysk i od razu z przyjaciółmi zaczęliśmy grać, bawić się świetnie i wymyślać całą masę sztuczek i trików by zabawa była lepsza i jeszcze bardziej rozwijająca. Co się okazało, eh, po 3 dniach takiej gry to frisbee rozleciało się. I teraz przyszło pytanie, czy chcemy się w to bawić dalej. Odpowiedź była prosta. Skoro przez te kilka dni sprawiało nam to dużo frajdy to TAK! Idziemy w to dalej.
Wygooglałem w necie kilka stron o frisbee i wtedy się zaczęło. Dowiedziałem się, że jest wiele odmian tej gry – zabawy. Jest Ultimate – gra zespołowa z użyciem frisbee łącząca w sobie elementy koszykówki, piłki nożnej, piłki ręcznej i rugby. Jest bardzo dynamiczna i widowiskowa, od graczy wymaga wytrzymałości, szybkości i zręczności, lecz jednocześnie proste zasady czynią ją bardzo łatwą do opanowania dla początkujących. Podstawowymi zasadami ultimate są brak fizycznego kontaktu pomiędzy graczami oraz fair play.
Freestyle – bardziej indywidualne, ewentualnie w parach. Polega na robieniu przeróżnych trików z frisbee. Podrzucanie, łapanie pod nogami, kręcenie na palcu, łapanie za plecami… co tylko Ci przyjdzie do głowy.
Golf – Polega na rzucaniu do celu i pokonywaniu dużych odległości. Dokładnie tak jak w normalnym golfie, tyle że tu rzucasz talerzem, zamiast uderzać piłeczkę.
Jest też dog frisbee – czyli odmiana gdzie grasz z psami. I wiele wiele innych.
To co mi się spodobało najbardziej to Freestyle. Od tamtej pory minęły prawie 3 lata w mniejszymi i większymi przerwami i nadal kocham tę grę, zabawę i wszystkie emocje jakie są z tym związane. Jeśli znajdę, to opublikuję tu materiał z MTV, gdzie będziesz mógł zobaczyć jak moja warszawska ekipa bawi się świetnie rzucając 160 gramowym kawałkiem plastyku.
Autor: Kacper Korzeniewski