Active Holidays

czyli aktywny wypoczynek dla amatorów ruchu

Navigation

  • Strona główna
  • Sporty Ekstremalne
  • Sporty wodne
  • Rowery
  • Trening
  • Rekreacja
  • Kontakt

Wyprawa do Korro

korroCzym byłoby wędkarstwo gdybyśmy tylko gromadzili sprzęt nie mając sposobności zweryfikowania jego przydatności. Ja jak wielu z nas mam słabość do kupowania nowości wędkarskich i gromadzenia ich gdyż nigdy nie wiadomo kiedy tak naprawdę się przydadzą. Spora kolekcja przynęt , kolejny kołowrotek i nowy nabytek w postaci wspaniałej wędki było dla mnie dobrym pretekstem aby pojechać na wyprawę wędkarską do południowej Szwecji. W październiku br. Firma Active Holidays specjalizująca się w realizowaniu marzeń wędkarskich za rozsądne pieniądze zaproponowała mi wspólny wyjazd z grupą kilkunastu wędkarzy na wędkowanie nad jezioro VIREN niedaleko miejscowości KORRO. Jezioro jest położone w południowej części Szwecji , dobrą godzinę jazdy samochodem od Karlskrony – miejsca gdzie dopływa prom z Polski .

Jezioro ma powierzchnię ponad 700 hektarów, jest płytkie – maksymalna głębokość nie przekracza 4 metrów i jak większość szwedzkich jezior bogate jest w niezliczoną ilość podwodnych skałek i wystających z wody głazów. Samo jezioro jest przepływowe co pozytywnie wpływa na populację szczupaka i okonia.
Wspólna podróż autokarem upłynęła nam w miłej i koleżeńskiej atmosferze. Wszyscy byliśmy ogromnie ciekawi czy bogate w drapieżniki szwedzkie wody będą dla nas łaskawe.
Całą grupę zakwaterowano w jednym domu niedaleko przystani. Szybko uporaliśmy się z przeniesieniem bagaży na pokoje i z ciekawości poszliśmy obejrzeć wodę i łodzie. Ciekawostką jak na szwedzkie realia było to ,że łodzie są wyposażone w silniki elektryczne a nie spalinowe. Gospodarz ośrodka wytłumaczył nam ,że dla bezpieczeństwa wędkarzy lepiej pływać na elektrykach gdyż duża ilość podwodnych głazów jest bardzo niebezpieczna dla wędkujących i samego silnika.

Jeszcze tego samego dnia uzbrojeni w sprzęt wędkarski popłynęliśmy przywitać wodę. Pogoda na ryby wydawała się dobra- pochmurno, wilgotno ale bezwietrznie. Jak się potem okazało taką aurę mieliśmy przez cały czas pobytu. Były też dni w większości deszczowe , tylko niekiedy wyglądało słoneczko.
Następnego dnia okazało się , że ja wsiadam do łodzi jako jeden z ostatnich. Pozostali byli tak spragnieni wędkowania ,że wcześnie rano już popłynęli.

Jezioro spowite lekką mgłą i obwieszonymi nad nim chmurami sprawiało tajemnicze wrażenie. Wraz z Tomkiem popłynęliśmy w pierwszą , dużą zatokę obwarowaną obficie wystającymi z wody skałami. Pierwsze rzuty moją ulubioną obrotówką i pierwszy szczupaczek. Nie był duży , ok. 50 cm ale pierwsze lody zostały przełamane. Zaraz potem Tomek ma również swoją pierwszą rybę – jest dobrze. Ryby reagują na podawane im coraz to inne przynęty. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Już nas nie cieszą te ryby , chcemy zapolować na większy okaz. Zgodnie ze sztuką spinningu często zmieniamy miejsca i przynęty aby poszukać większych ryb.
brzeguKontakt telefoniczny z pozostałymi wędkarzami to dobra rzecz a zarazem nieraz stresująca. Bo tu i ówdzie docierają do nas informacje o złowieniu okazałych szczupaków. Oni popłynęli na bardziej otwartą wodę i próbują szczęścia w trollingu lub niewielkich płytkich zatoczkach bogatych w podwodną roślinność. Oczywiście, że znalezienie podwodnego ziela to połowa sukcesu. Duży szczupak o tym czasie chętnie zajmuje takie stanowiska bo to gwarantowane miejsce gromadzenia się drobnicy a przecież dobrze zastawiony stół przyciąga drapieżniki. Wypływamy na otwartą wodę. Tomek jako specjalista od łowienia na gumę próbuje poszukać okoni. I nie trzeba było długo czekać – jego lekkie wędzisko co chwila wygina się pod ciężarem walczących pasiaków. Powiem tak – jak trafiliśmy na zgromadzenie tych ryb to można je było łowić bez końca. Krótkie przerwy w braniach spowodowane były tym ,że w łowisko okoni wpłynęły inne ryby i wtedy trafiały się drapieżne leszcze atakujące z pasją Tomkowe gumy. Ja nie miałem takiego szczęścia za to trafiały mi się w takich miejscach pojedyńcze szczupaki – nawet całkiem przyzwoitej wielkości.
Wieczorem wszyscy wymieniali swoje spostrzeżenia co do technik, przynęt i miejsc złowionych okazów. A codziennie było się czym chwalić . Łowione były szczupaki pomiędzy 70- 95 cm , największe okonie miały po 42,43cm . Jak na nieznaną nikomu wodę radziliśmy sobie świetnie. Ale takie są właśnie skandynawskie łowiska- dobrze zadbane, o znikomej presji wędkarskiej i bez zbędnej „racjonalnej gospodarki wędkarskiej „ Ponieważ zabrałem ze sobą do Szwecji mój podręczny zestaw do robienia błystek obrotowych to wieczorami przy zainteresowanej widowni dzieliłem się swoją wiedzą o tym jak przerabiam i poprawiam przynęty aby były jeszcze bardziej skuteczne.
Były też przygody dramatyczne. Maciej i Tomek trollingując zapieli na woblera bardzo dużego szczupaka. Emocjonujący hol zbliżał się ku końcowi i zmęczony okaz leżał już na boku w wodzie. Podstawiony duży podbierak okazał się za mały aby podebrać nim rybę. Próba zagarnięcia ryby od głowy zakończyła się wplątaniem grotów woblerowej kotwiczki i powstała sytuacja patowa. Szczupak targnął potężnym pyskiem demolując przy tym podbierak i rozprostował groty kotwiczki na której był zapięty. Była to niewątpliwie ryba wyprawy- roszczęsieni łowcy szacowali ją na ponad 120cm….
Kolejny deszczowy dzień spowodował ,że miałem już dość moknięcia na łodzi i postanowiłem połowić na rzeczce która wypływa z jeziora Viren. Aby łowić komfortowo zabrałem ze sobą jedną wędkę wyposażoną w multiplikator i pudełko z dużymi jerkami. Trochę to wyglądało zabawnie bo rzeczka niewielka , kilka metrów szerokości tylko na zakrętach dochodziła do kilkunastu metrów., o wolnym uciągu i zalesionych brzegach. Na wodą –nikogo i ja z ciężką „ artylerią „. Do końca nie potrafiłem sobie odpowiedzieć dlaczego wybrałem ciężki sprzęt – chyba to mój nos i intuicja kazały mi tak postąpić. Rzeczka kryła w sobie pewną tajemnicę- szczupaki. Dowiedziałem się o ich istnieniu od Tomka – fotografa wyprawy. Był tam dzień wcześniej i złowił w krótkim czasie kilka sztuk. Tego dnia poszedłem tam tylko z jednym wędkarzem. Rzeka była dla nas łaskawa. Na moje duże jerki brały spore szczupaki. Aż dziw brał skąd w takim cieku tak duże sztuki. Powiem tylko tyle, że w ciągu kilku godzin jerkowania i przy obficie padającym deszczu złowiłem 13 szczupaków. Tylko jeden mierzył poniżej 70 cm. Cztery były powyżej 80 cm. Oczywiście ryby po wspaniałych i szaleńczych walkach wróciły z powrotem do wody. Byłem syty wrażeń.
Teraz kiedy minęło już dwa miesiące od tej udanej wyprawy moje myśli gdzieś błądzą w przyszłość. Bo jak powiedział kiedyś znany pisarz- przesyt w wędkarstwie jak w żadnej innej dziedzinie nie przechodzi tak szybko w niedosyt . Już teraz przeglądam przyszłoroczną ofertę biura turystyki wędkarskiej Active Holidays aby zaplanować dobry wyjazd w skandynawskie nieznane.

Podobne artykuły:

  1. Wyprawa do Svagadalen Po trzeciej wyprawie na szkierowe szczupaki zapragnęliśmy trochę urozmaicenia. Jak...
  2. Do Szwecji w nieznane Szwecja kryje w sobie jeszcze wiele łowisk nie odkrytych dla...
  3. Ruovesi – duże jezioro w Finlandii W Rouvesi byliśmy już z 30-osobową grupą wędkarzy na początku...
Tagi: Szwecja, wędkarstwo

Ostatnie wpisy

  • Plażowy fitness – ćwiczenia, które wykonasz na piasku
  • Idea Igrzysk Olimpijskich
  • Camping w górach – jak przygotować się do letnich biwaków
  • Najczęstsze kontuzje wśród młodych piłkarzy
  • Spacer wzbogacony: Jak przekształcić codzienną przechadzkę w przygodę i trening

Tagi

biegi deska europa fitness góry hobby joga kajakarstwo kitesurfing kulturystyka narty nurkowanie odzież odżywki piłka podróże rower rozrywka siłownia snowboard sport sporty motorowe sporty powietrzne sporty walki sporty wodne sprzęt suplementy survival Szwecja taniec tenis trasy trekking turystka piesza turystyka windsurfing wspinaczka wycieczki wydarzenia wypoczynek wędkarstwo zdrowie zima ćwiczenia żeglarstwo
Mapa serwisu | Chcesz tu umieścić reklamę ?
ActiveHolidays © 2025